piątek, 3 kwietnia 2009

Wywiad z J.K. Rowling

Jedną z atrakcji holenderskiej premiery siódmego tomu był wywiad przeprowadzony z J.K. Rowling właśnie z tej okazji. Teraz, już po polskiej premierze Insygniów Śmierci prezentujemy Wam jego pełne tłumaczenie. Autorka powieści porusza tam kilka kwestii zawartych w ostatnim tomie, a także zdradza kilka szczegółów dotyczących jej życia osobistego. Co tu dużo pisać - zapraszam do czytania!

Kogo wolałabyś jako syna, Harry’ego czy Rona?
Wzięłabym ich obu! Uwielbiam Rona. Ron jest najbardziej niedojrzały spośród trójki głównych bohaterów, ale w siódmej części dorasta. Nigdy nie był zbyt widoczny, ludzie widzieli go bardziej jako przyjaciela Harry’ego; właściwie jego matka chciała dziewczynkę i w ostatniej książce ostatecznie musiał uznać swoją słabość. Ale to właśnie czyni Rona mężczyzną. Pozostali też mieli chwilę, w której naprawdę dorośli. Harry gwałtowną reakcją na decyzję swojego byłego nauczyciela Lupina o opuszczeniu rodziny. Hermiona, kiedy została zmuszona do wyboru między Harry’m a Ronem. Hermina nigdy nie błądziła, zawsze była skupiona na pracy, którą musi wykonać.

Wszyscy Weasleyowie mają rude włosy, zupełnie jak ty na poprzednich zdjęciach. Dlaczego przefarbowałaś je na blond?
Kocham rude włosy. Ale moje włosy nie są naturalnie rude. Właściwie to nie jestem pewna, jaki jest mój naturalny kolor. To coś bardzo niezdecydowanego, bardzo nudnego i bardzo nieinteresującego.

Czy książki podobają ci się dużo bardziej niż filmy?
Myślę, że kiedy pracujesz w takim wizualnym materialne na pewno niuanse znikną. Nie ma innej możliwości. I postacie w filmie wyglądają o wiele lepiej niż mogłabym sobie wyobrazić, bez żadnych wyjątków. Ostatni film jest moim ulubionym. Ponieważ twórcom naprawę udało się uchwycić mroczne aspekty książki.

Do kogo jesteś podobna?
Kiedy byłam młoda przypominałam Hermionę, jednakże ma ona też cechy mojej siostry. Ale odnajduję w sobie również mnóstwo Harry’ego. Część złości Harry’ego jest moją własną, tak jak jego frustracja. Pokazywał ją szczególnie w piątej części. Najmroczniejsza książka serii, w której stracił wszystko i nikt mu nie wierzył. Po moim pierwszym małżeństwie przez pewien okres czasu miałam wrażenie, że wszystko idzie nie tak, byłam zła na wszystkich, czułam się bezsilna i nie mogłam znieść tego, że nie kontrolowałam sytuacji. Ale to dało mi siłę do walki.

A czy w książkach jest jakaś matka, która cię przypomina? Nie jesteś jak Molly Weasley
Mam nadzieję, że trochę jestem. Kilka lat temu ktoś napisał: „wykreowała Molly Weasley jako matkę, która jedynie zajmuje się dziećmi”. Byłam głęboko obrażona, ponieważ jest ona także matką, która zajmuję się dziećmi również poza domem. Co ma niższy status i jest trudniejsze niż wychowanie dziecka? I co jest ważniejsze? Molly miała siedmioro dzieci! Myślę, że Molly to straszna kobieta.

Popełniła morderstwo.
Tak, w siódmej książce zabiła Bellatriks – po dobrej stronie jest jedyną kobietą, która zabija. Widziałam Molly i Bellatriks stojące naprzeciwko siebie przez długi czas, dwie całkowicie inne postacie, z której każda pokazała bardzo kobiecy sposób kochania. Czysta, chroniąca miłość Molly i obsesyjna, perwersyjna miłość Bellatriks. Te dwa kobiece rodzaje energii przeciwko sobie. Napisanie tego było bardzo satysfakcjonujące.

Dlaczego quidditch jest taki ekscytujący?
Ponieważ to prawdziwy kobiecy sport. Cztery piłki! I mają wylądować w sześciu bramkach. To wymaga podzielnej uwagi; w tym kobiety są dobre. Wiedzą, że w życiu jest więcej niż jedna bramka.

Jedna z brytyjskich księgarni obwieszona jest ulotkami z napisem: „Co po przeczytaniu Harry’ego Pottera?”. Ale Joanne Rowling nie wygląda na zdesperowaną. Z nową fryzurą, ubrana w jeansy i czarną, aksamitną marynarkę popija kawę w pokoju hotelowym w Edynburgu, swoim rodzinnym mieście.
Każdego dnia cieszę się, że już to skończyłam. Nie jestem do końca pewna, co będzie potem. Pracuję nad jedną książką dla dzieci i jedną dla dorosłych. Jedna z nich będzie prowadzić do czegoś: tak to się zaczęło z Harry’m. Ale teraz cieszę się wolnym czasem z moją rodziną.

Przed chwilą przeszedł tędy mężczyzna ubrany w szkocki kilt. Czy twój mąż też się tak ubiera?
Ma mnóstwo kiltów i czasami je nosi, przy specjalnych okazjach.

I nie nosi nic pod spodem?
Nic. To dlatego kilty są takie zabawne.

Mam dla ciebie dwa prezenty. Jeden jest od Leny’ego van Laanena, który ilustruje holenderskie wydanie twoich książek, przesyła ci oryginały.
Wspaniałe! Holenderskie wydanie lubię najbardziej, razem z amerykańskim.

Drugi jest od twojego holenderskiego wydawcy, Jaco Groota.
Jaco często przesyła mi interesujące rzeczy, on… ah, kamień! Ale bardzo wyjątkowy.

Dziesięć lat temu zaprzestałaś wywiadów, aż do teraz z holenderskim dziennikarzem. W Anglii udzieliłaś tylko kilku. Nienawidzisz wywiadów?
Niezupełnie. Powodem, przez który rzadko ich udzielam jest fakt, że nie mam zbyt wiele do powiedzenia.

Czy kiedykolwiek zastanawiałaś się nad zostaniem dziennikarzem? Zawsze lubiłaś pisać?
Myślałam o tym. Ale wydaje mi się, że byłam na tyle rozsądna, żeby stwierdzić, że nie mam odpowiedniego temperamentu.

Temperamentu?
Tak, tak mi się wydaje. Ciągle pracujesz, mając jakieś terminy, których musisz przestrzegać. A u pisarza wszystko skłania się ku czasowi i samotności. Jest więcej gatunków dziennikarzy niż pisarzy. Kilku moich dobrych przyjaciół jest dziennikarzami.

W twoich książkach nie ma wielu gatunków. Rita Skeeter jest szczególnie nieprzyjemna.
Moi przyjaciele są normalni. Jeden z moich byłych chłopaków jest dziennikarzem muzycznym. Pozostali piszą o poważnych tematach. Rita Skeeter jest typową brytyjską dziennikarką. Zalewają nas tacy jak ona. Napisali mnóstwo bzdur na mój temat.

W pierwszej książce serii Dumbledore zniszczył Kamień Filozoficzny, mityczny kamień, który daje właścicielowi życie wieczne. W ostatniej książce Harry robi coś podobnego z kamieniem wskrzeszania, kamieniem, którym może przywrócić życie martwym. Upuścił go w lesie.
Użyłam symbolu kamienia, żeby pokazać, że Dumbledore akceptuje swoją śmiertelność. Zrozumiał, że to śmiertelność nadaje sens życiu, kamień filozoficzny dłużej go nie interesował. Harry poszedł dalej. Odrzuca nie jedną, ale dwie swoje najpotężniejsze bronie. W siódmej książce zdobywa trzy Insygnia, ale zatrzymał tylko pelerynę niewidkę. To dużo o nim mówi, ponieważ, jak Dumbledore powiedział do Harry’ego: „Prawdziwa magia peleryny nie polega na tym, że chroni swojego właściciela, ale też innych ludzi” Harry nie chciał Czarnej Różdżki, nigdy nie gonił za mocą. I wyrzucił kamień wskrzeszania; tak jak Dumbledore Harry pogodził się ze śmiercią.

A ty? Postrzegasz śmierć jako koniec wszystkiego?
Nie. Prowadzę poważne życie duchowe, mimo strasznie czystej i ukształtowanej wizji tego, czym jest śmierć, wierzę, że po śmierci pozostaje coś żywego. Wierzę w coś takiego jak niezniszczalna dusza. Ale dla tego tematu powinniśmy zarezerwować jakieś sześć godzin: to jest coś, z czym dużo walczę.

Pod koniec siódmej książki Harry długo rozmawia z Dumbledorem, który właściwie nie żyje, ale wygląda lepiej i szczęśliwiej niż kiedykolwiek, w pięknej wiązce światła, która Harry’emu przypomina stację King’s Cross.
Możecie zinterpretować tę rozmowę na dwa sposoby. Harry jest nieprzytomny i wszystko, co Dumbledore mu powiedział, Harry wiedział już wcześniej. W tej fazie nieprzytomności jego umysł podróżuje dalej. W tym przypadku Dumbledore jest uosobieniem mądrości Harry’ego, Harry widzi Dumbledore’a w swojej głowie, więc może dojść do pewnych wniosków. Albo Harry był w miejscu, które jest granicą między życiem a śmiercią. Z którego on i Dumbledore odejdą w przeciwnych kierunkach. Harry widzi tam też, co stało się z Voldemortem. Ne wie dokładnie, co leży na podłodze, cierpiąc, ale nie chce tego dotykać, czuje, że to fundamentalne zło i perwersyjne stworzenie. To jedyna chwila, kiedy Harry, wrażliwy bohater, jest obojętny na czyjąś krzywdę i nie przychodzi z pomocą.

W czasie poszukiwań Ron, Hermina i Harry mówili o Dumbledorze jak o Bogu. Myśleli, że w jego słowach i czynach krył się jakiś imponujący plan, są rozczarowani, kiedy okazuje się, że tak nie było.
To skomplikowany charakter. Nie postrzegam go jako Boga. Naprawdę chciałam, żeby czytelnik zastanawiał się nad znaczeniem Dumbledore’a dla całej historii. Wszyscy wierzyliśmy, że był rodzajem dobrotliwego ojca. I w pewnym stopniu był. Ale jednocześnie jest kimś, kto traktuje ludzi jak marionetki, kto nosi ciemny sekret z przeszłości i kto nigdy nie powiedział Harry’emu całej prawdy. Mam nadzieję, że na końcu czytelnicy pokochają go na nowo. Ale, że będę go kochać takim, jaki jest, włączając jego przewinienia. Czy Dumbledore jest boski? Nie. Chociaż w jakimś stopniu miał boskie cechy. Jest miłosierny, i na końcu po prostu taki jest.

Ale Harry to rodzaj Jezusa. Musi umrzeć, żeby uwolnić ludzkość od zła. Zrobiłaś z niego mesjasza.
Tak, on ma coś z mesjasza. Zrobiłam to w pewnym celu. On jest tym jednym mężczyzną na milion. I mówię „mężczyzną”, ponieważ w przypadku kobiet inaczej się rozpatruje, kto jest zdolny, żeby stanąć przeciw mocy i kto nie panuje nad mocą. To czyni go najmądrzejszym ze wszystkich.

Jak on może taki być?
Jest bohaterem. Harry jest po prostu dobry. Dumbledore mówi mu to: „Jesteś lepszym człowiekiem, niż ja”. Kiedy dorasta, pozostaje też świetnym człowiekiem. Ponieważ nauczył się być skromny.

Czy byłaś wychowywana w duchu religii?
Oficjalnie przynależałam do Kościoła Anglikańskiego, ale właściwie to byłam dziwadłem w rodzinie. Nie rozmawialiśmy o religii w domu. Mój ojciec w nic nie wierzył, moja siostra również. Moja matka okazyjnie chodziła do kościoła, głównie w czasie Bożego Narodzenia. I ja byłam niezwykle ciekawa. Kiedy miałam 13, 14 lat poszłam do kościoła sama. Zaciekawiło mnie to, co było tam mówione i wierzyłam w to. Kiedy poszłam na uniwersytet, stałam się bardziej krytyczna. Bardziej drażnili mnie religijni ludzie i chodziłam do kościoła coraz rzadziej i rzadziej. Teraz jestem w momencie, w którym zaczęłam: tak, wierzę. I tak, chodzę do kościoła. Do protestanckiego kościoła w Edynburgu. Mój mąż też jest wychowanym na protestanta, ale pochodzi z bardzo surowej szkockiej grupy. Takiej, w której nie mogą śpiewać i rozmawiać.

To, że chodzisz do kościoła czyni do ostrą krytykę twojej pracy przez fanatyków religijnych tym dziwniejszą.
Przez ostatnie dziesięć lat zawsze znalazł się fundamentalista, któremu przeszkadzały moje książki. To, że cechują je czary i magia wystarczy, żeby nimi pogardzać. Nie chce mieć nic wspólnego z fundamentalizmem, jakiegokolwiek rodzaju, on mnie przeraża. Fundamentaliści chrześcijaństwa są szczególnie aktywni w Stanach Zjednoczonych. Raz miałam do czynienia z taką osobą. Byłam w sklepie z zabawkami z moimi dziećmi i zostałam rozpoznana przez dziewczynę, która była wszystkim podekscytowana. Zaraz po tym podszedł do mnie mężczyzna i powiedział: „Czy to nie ty jesteś tą kobietą od Pottera?”. Potem zbliżyła swoją twarz do mnie i powiedział bardzo agresywnie: „Modlę się za ciebie każdego wieczoru”. Powinnam była powiedzieć, że powinien raczej modlić się za siebie, ale byłam oszołomiona. To było straszne.

Twoje książki są o walce dobra ze złem. Harry jest dobry. Ale czy Voldemort to czyste zło? On jest też ofiarą.
Jest ofiarą, w istocie. Jest ofiarą i dokonywał wyborów. Doceniał siłę i był pod wpływem zaślepienia, kiedy Harry doceniał miłość, myślę, że warunki, w jakich się urodziłeś formują ważny fundament twojej egzystencji. Ale Voldemort wybrał zło. Starałam się pokazać to w książkach, dałam mu wybór.

To, o czym ciągle się mówi: czy wszystko dzieje się, ponieważ tak zostało przeznaczone, czy też dokonujemy wyborów?
Wierzę w wolną wolę. Niektórzy, jak my, są przynajmniej w dobrej sytuacji. Dla mnie, dla ciebie; ludzi żyjących na zachodzie, ludzi, którzy nie są prześladowani, którzy są wolni. My możemy wybierać. W większości sprawy układają się tak, jak tego chcesz. Kontrolujesz swoje własne życie. Twoja własna wola jest bardzo silna. Sposób, w jaki pisałam o profesor Trelawney, szczególnie nieodpowiedniej nauczycielki wróżbiarstwa, dużo mówi o tym, co myślę na temat przeznaczenia. Przeprowadziłam mnóstwo badań astrologii dla jej postaci. Uważam to za bardzo zabawne, ale nie wierzę w to.

Przez jakiś czas pracowałaś dla Amnesty. Czy to miało wpływ na twoje pojęcie dobra i zła?
Właściwie to bardziej wpływ otoczenia. Miałam pewne założenia i to dlatego zdecydowałam się na pracę dla Amnesty. Byłam asystentką przy badaniach i pracowałam głównie dla Afryki. Dopóki nie byłam zbyt głupia, żeby rzucić pracę i podróżować za moim chłopakiem. Voldemort to oczywiście ktoś w rodzaju Hitlera. Jeżeli czytaliście książki o rodzajach megalomanii, jak Hitlera i Stalina, to interesujące jest odkrywanie, jak przesądni są ci ludzie, z całą ich mocą. To część ich paranoi, marzenie o uczynieniu siebie większymi, niż są w rzeczywistości, oni uwielbiają mówić o przeznaczeniu i fatum. Chciałam, żeby Voldemort również posiadał ta paranoję. A to, że przepowiednia z piątego tomu się spełnia na końcu dzieje się, ponieważ Voldemort i Harry tak wybrali. Nie dlatego, że tak jest przeznaczone. Idea „Makbeta”: czarownice mówią Makbetowi, co się stanie i wtedy on robi tak, żeby to się stało.

Kiedy zdecydowałaś wskazać podobieństwo do nazistów? Voldemort, który kieruje się zasadą czystości krwi i Dracona Malfoya, jako młodego żołnierza, który dopiero zaczyna?
Myślę, że od razu. Nie jestem do końca pewna. Myślę, że II Wojna Światowa jest zakotwiczona w naszych umysłach, prawda? Draco Malfoy rzeczywiście reprezentuje taki typ chłopca. Nie zabiłby Dumbledore’a, nie mógł. Tak długo, jak wszystko było urojone, w porządku, ale kiedy to staje się rzeczywiste, wszystko staje się trudniejsze. Nie dlatego dałam mu jasne blond włosy - by go zamienić w strasznego nazistę. Dajesz swoim postaciom cechy, które uznajesz za atrakcyjne, dlatego dałam mojemu bohaterowi ciemne włosy, zielone oczy i okulary. Wyszłam za człowieka, który tak wygląda.

Twój filmowy Harry, Daniel Radcliffe, ma niebieskie oczy.
Mogli dać mu zielone szkła kontaktowe, co jest bardzo niewygodne dla młodego chłopca, zmienić jego oczy komputerowo albo zostawić tak, jak jest. Cieszę się, że wybrali to ostatnie.

W książkach tworzysz wizerunek idealnej rodziny, mianowicie Weasleyów. Czy przypominają oni rodzinę, w której się wychowałaś?
Nie, nie. To nie było zupełnie tak. Myślę, że czekałam na to przez całe życie, że zawsze chciałam takiej rodziny. Teraz nareszcie taką mam, chociaż mam mniej dzieci. Uważam dynamikę dużej rodziny za bardzo wyjątkową, uwielbiałam książki o Kennedy’ach i tego rodzaju dynastiach. Jeden z moich przyjaciół jest najstarszym z dwunastki dzieci.

Twoja matka zmarła w wieku 45 lat. Twój ojciec wciąż żyje, czy widujesz go często?
Nie, nie widuję go zbyt często. Nieco częściej widuję moją siostrę, mimo, że wciąż jest na mnie zła za zabicie Zgredka. Zawsze mówiła, że nigdy mi nie wybaczy, jeśli zabiję Zgredka lub Hagrida. Ale Hagrid nigdy nie był w żadnym niebezpieczeństwie. Już zanim zaczęłam pisać wiedziałam, że on przeżyje. Ponieważ zawsze miałam w głowie obraz gigantycznego Hagrida, idącego przez las, płaczącego, z Harry’m w jego ramionach. Ojciec Rona właściwie miał umrzeć w piątej części. Nie zrobiłam tego, ponieważ czułam, że Artur Weasley był najwspanialszym ojcem w książce. Nie mogłam pozwolić Arturowi umrzeć, po prostu nie mogłam tego zrobić. To jest ojciec, jakiego każdy by sobie życzył. Tak, ja również.

Wszyscy rodzice w książce wciąż są razem. Czy kiedykolwiek pomyślałaś o napisaniu o miłej samotnej matce? Sama byłaś taką, kiedy zaczynałaś z Harry’m Potterem.
Planowałam, żeby rodzice Hermiony się rozeszli. Ale to było takie dziwne, nie pasowało do opowieści. To była pod-opowieść, która nigdzie nie pasowała. Dean Thomas pochodzi z rozbitej rodziny, tak w ogóle. Ale znacznie okroiłam jego historię. Stworzyłam ten świat ogromny, dla każdej postaci stworzyłam tło, ale nie mogłam tego w całości użyć. Musiałam dokonywać wyborów. I w końcu to jest świat dzieci.


Źródło, korekta: Selena

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz