niedziela, 28 listopada 2010

Harry Potter: początek końca

Jeśli wybieracie się na najnowszy film o przygodach czarodzieja z Hogwartu, przygotujcie się na melancholijne widowisko, mające też cechy dramatu wojennego. Zamiast radosnych dzieciaków zobaczycie bohaterów świadomych nadludzkiego ciężaru, jaki złożono na ich barkach. Ale tak właśnie przedstawiła ich J.K. Rowling.

"Harry Potter i Insygnia Śmierci: część I" to kawał pierwszorzędnej rozrywki. Pierwsza część ostatniego filmu serii, która przez 10 lat zyskała niemal teologiczne znaczenie dla pokolenia czytelników i widzów, zgodnie z zamierzeniami twórców wywołuje w publiczności chęć jak najszybszego obejrzenia następnej części. Widzów czeka znakomity spektakl, wypełniony czarami, emocjami i akcją, czyli wszystkimi elementami, z powodu których miliony ludzi na całym świecie ubóstwiają Harry’ego Pottera.

Lecz "Insygnia Śmierci: część I" to jednocześnie film ponury, pesymistyczny i niewyobrażalnie smutny. To także zapowiedź nieuchronnego pożegnania z bohaterami serii w drugiej części, która pojawi się w kinach latem przyszłego roku. Elegijny ton filmu znakomicie oddaje atmosferę początku końca.

Siódmy odcinek przygód Pottera najbardziej spodoba się wiernym fanom serii. Jeżeli nie wiesz, kim jest Dumbledore z Gryffindoru, prawdopodobnie pomyliłeś kina. Potteromaniakom nie potrzeba oczywiście przypominać, co dzieje się w świecie ukochanego czarodzieja. A otóż nikczemny Lord Voldemort (pozbawiony nosa Ralph Fiennes) przejął kontrolę nad Ministerstwem Magii i z uporem dąży do zgładzenia Harry’ego Pottera (Daniel Radcliffe) oraz wszystkich czarodziejów, w których żyłach płynie domieszka mugolskiej krwi.

Tymczasem Harry oraz jego najlepsi przyjaciele, Hermiona (Emma Watson) i Ron (Rupert Grint), porzucają Hogwart, aby odnaleźć horkruksy, z których Voldemort czerpie swą moc i nieśmiertelność. Wiedzą, że przejmując nad nimi kontrolę będą mogli zniszczyć na zawsze Czarnego Pana.

Film "Insygnia Śmierci: część I" zaczyna się w przeddzień siedemnastych urodzin Harry’ego. Dominująca w nim tematyka kompleksu Edypa, tęsknoty za dorosłością i dojmującego poczucia samotności przypomina nieco "Gwiezdne wojny". Dla poprzedniego pokolenia były one tym, czym "Harry Potter" jest dla obecnej generacji. Jednak w odróżnieniu od producentów "Gwiezdnych wojen" – w pewnym momencie bardziej niż na jakości kolejnych filmów, skupili się oni na sprzedaży związanych z nimi maskotek, kubków i innych dochodowych produktów – twórcy "Harry’ego Pottera" pozostali wierni historii zawartej w książkach J.K. Rowling. Filmy o Potterze trudno nazwać przełomowymi pod jakimkolwiek względem, ale za to stanowią doskonałą ilustrację ukochanych książek fanów czarodzieja z Hogwartu.

Pod tym względem "Insygnia Śmierci: część I" nie są wyjątkiem. Scenarzysta Steve Kloves i reżyser David Yates znakomicie oddali apokaliptyczny klimat książki. Seria o Potterze zapewniła wieloletnie zatrudnienie wybitnym brytyjskim aktorom takim jak Alan Rickman (Severus Snape), Robbie Coltrane (Hagrid) czy Michael Gambon (opłakiwany przez swoich zwolenników, nieodżałowany Albus Dumbledore). Wszyscy oni pojawiają się w ostatnim filmie. Podobnie zresztą jak wielu innych, w tym Helena Bonham Carter, która występuje w paru przepysznych scenach jako wcielenie zła – Bellatrix Lestrange. Rysy większości aktorów zamaskowano wydatnym makijażem oraz efektami komputerowymi, dlatego też duże znaczenie mają ich głosy. Ci wyszkoleni na największych teatralnych scenach aktorzy radzą sobie z tym zadaniem w wielkim stylu.

Yatesowi udało się nie wpaść w pułapkę, której ofiarą pada wielu współczesnych reżyserów: nie uzależnił historii od technologicznych fajerwerków (na kilka tygodni przed premierą ogłoszono, że nie powstanie wersja filmu w 3-D, za co widzowie mogą być wdzięczni twórcom). Oczywiście w filmie nie brakuje spektakularnych efektów specjalnych. Wyróżniają się cudowne 360-stopniowe ujęcia, na których wypełniający pokój ludzie zamieniają się w kopie Harry’ego Pottera, a także sceny pościgów w Londynie.

Jednak w gąszczu technologicznych sztuczek nie ginie opowieść i ludzkie emocje, rozgrywające się przede wszystkim pomiędzy Harrym, Hermioną i Ronem. Warto też pamiętać, że w tym odcinku zakończy życie więcej niż kilkoro waszych ulubionych bohaterów.

Bardziej niż film fantasy "Insygnia Śmierci: część I" przypominają obraz wojenny. Poniewierani w szkole bohaterowie opuszczają przytulne komnaty Hogwartu, kierując się ku mrocznym lasom i wymarłym pustkowiom, na których toczą bitwy z siłami zła. Na ich twarzach rzadko pojawiają się uśmiechy. Dojrzali bohaterowie bardziej przypominają umęczonych wieczną ucieczką wygnańców niż beztroskie dzieciaki, które znaliśmy z poprzednich filmów (najcieplejsza scena, w której Harry i Hermiona próbują się pocieszać tańcząc do muzyki z radia, jest jedną z nielicznych, których Kloves nie zaczerpnął z książki Rowling).

Tak, momentami film bywa przygnębiający. Jednak widzom z pewnością spodoba się rodzaj powagi, jaką Yates i Kloves prezentują w swoim materiale. Będą zachwyceni tym, jak wspaniale Radcliffe, Watson i Grint wydorośleli w ciągu ostatniej dekady. Kiedy przesympatyczny Radcliffe został obsadzony w wieku 11 lat w roli Harry’ego w 2000 roku, twórcy nie mogli przewidzieć, że 10 lat później będzie musiał grać poważnego, charyzmatycznego młodego mężczyznę.

Nieco zaniedbywana w poprzednich odcinkach Hermiona wreszcie pokazuje swoje nieprzeciętne możliwości. Gdy w jednej z pierwszych scen rzuca klątwę na swoich rodziców, aby siebie wymazać z ich pamięci, sprawia, że ta drugorzędna z perspektywy całej historii scena urasta do jednego z najmocniejszych pod względem emocjonalnym momentów filmu.

W "Insygniach" Hermiona raz po raz ratuje przyjaciół z opresji, zwykle w poszukiwaniu odpowiedniej broni grzebiąc w swojej ślicznie ozdobionej koralikami torbie z magicznymi przedmiotami. Smukła, poważna i opanowana w każdej sytuacji bohaterka, w wykonaniu Emmy Watson, wie jak oczarować widza i jak każda kobieta rozumie, jak wielka moc drzemie w każdej damskiej torebce.

czwartek, 25 listopada 2010

Harry znów zarabia miliony

Pierwsze miejsce polskiego box-office'u mogło należeć w ten weekend tylko do jednego filmu. "Harry Potter i Insygnia Śmierci" przyciągnął w ten weekend aż 397 991 widzów. To drugi najlepszy wynik otwarcia w historii całej serii. Lepiej na starcie poradziła sobie jedynie "Czara ognia".

Otwarcia filmów o Harrym Potterze:

# Tytuł, otwarcie, widzów w sumie, kopie, rok
1 Kamień filozoficzny, 355 955, 2 512 282, 115, 2002
2 Komnata Tajemnic, 299 782, 1 715 332, 126, 2003
3 Więzień Azkabanu, 254 042, 1 122 631, 130, 2004
4 Czara ognia, 416 670, 1 495 322, 179, 2005
5 Zakon Feniksa, 310 975, 1 132 433, 176, 2007
6 Książę Półkrwi, 352 064, 1 157 649, 196, 2009
7 Insygnia Śmierci, 397 991, ?, 198, 2010

O tym, jak chętnie w miniony weekend wybieraliśmy spośród kinowego repertuaru kontynuację przygód Harry'ego Pottera "Insygnia Śmierci: Część I", świadczą świetne wyniki jego otwarcia. W ciągu trzech dni film obejrzało ponad 395 tysięcy osób, które zostawiły w kasach kin 7 034 000 zł. To lepszy wynik niż z trzech pierwszych dni wyświetlania "Księcia Półkrwi" w 2009 roku.

Przypomnijmy, że otwarcie szóstej części "Harry'ego Pottera" przyniosło 6,1 miliona złotych wpływu. Film obejrzało wtedy ponad 352 tysiące widzów.

"Harry Potter i Insygnia Śmierci: Część I" zarobił w trakcie 5-dniowego otwarcia na świecie 205 milionów dolarów. To, oczywiście, wyśmienity rezultat, ale słabszy od wyników poprzedniej części serii, "Księcia Półkrwi", która na starcie zgarnęła aż 237 milionów.

Źródło: Filmweb

sobota, 20 listopada 2010

Harry Potter znów czaruje

Od 19 listopada w kinach przedostatnia część Harry'ego Pottera. Film mógłby być beznadziejny, a i tak każdy chciałby go zobaczyć. Na szczęście wierna adaptacja i porywająca warstwa wizualna sprawiają, że ogląda się go z przyjemnością

Na naszych oczach kończy się epoka. Dziś, minutę po północy, do kin wszedł film zatytułowany „Harry Potter i Insygnia Śmierci. Część I”. Epoka może niezbyt długa, bo trwająca zaledwie 14 lat (od czasu wydania pierwszej książki o przygodach małego czarodzieja, aż do premiery ostatniego filmu, który ukaże się w przyszłym roku), ale nie wolno nie doceniać roli Harry'ego w światowej literaturze. W kolejkach po kolejne tomy powieści stali ludzie wszystkich ras i wyznań, każdej narodowości i w każdym wieku. Ekranizacje od samego początku wabiły do kin miliony widzów. Problem pojawił się przy filmach opartych na najdłuższych tomach sagi, gdy
scenarzyści – ku wielkiemu niezadowoleniu fanów – postanowili znacząco obciąć oryginalne fabuły. Nic więc dziwnego, że na ostatni film czekano z niecierpliwością – czy rozwiązanie wszystkich tajemnic zostanie okrojone do marnych dwóch godzin?

Szczęśliwie wybrano rozwiązanie, może z początku nieco kontrowersyjne, jednak dziś w nocy okazało się, że jak najbardziej właściwe. „Insygnia Śmierci” podzielono na dwie części. Reżyserem został ponownie David Yates, odpowiedzialny również za ekranizacje piątej i szóstej części sagi, które to filmy nie podobały się sporej części wiernych fanów literackiego pierwowzoru. Między innymi stąd liczne obawy, w jakim stylu odejdzie Harry? Muzykę, po raz pierwszy w tej serii, skomponował francuski kompozytor Alexandre Desplat (m.in. „Dziewczyna z perłą”, „Fantastyczny Pan Lis”) i trzeba przyznać, że wyszło mu to znakomicie. Na ekranie pojawiły nie tylko się takie sławy, jak Alan Rickman, Ralph Finnes czy Helena Bonham Carter, ale i nowe twarze (epizodyczna, ale jakże wyrazista rola Billa Nighy).

W końcu zgasły, światła, rozmowy ucichły, skończył się reklamy i można było spokojnie, bez reszty zanurzyć się w świecie wykreowanym przez Joan Rowling już trzynaście lat temu. Ten świat się jednak zmienił. Voldemort powrócił, przejmuje władzę (ciężko stwierdzić, czy już na całym świecie, ale pustoszenie okolic Londynu idzie mu całkiem sprawnie), Dumbledore nie żyje. Obrońcy sprawiedliwości ukrywają się, z każdym dniem napływają wieści o nowych tragediach, dominuje nastrój kalustrofobii i paranoi. Ale przecież większość z nas zna tą historię, więc nie ma sensu jej tu streszczać po raz kolejny w całości. Dość powiedzieć, że od „Harry'ego Pottera i więźnia Azkabanu” (2004) nie było tak wiernej ekranizacji. Wszystkie wydarzenia, pokazane są dokładnie, ale i filmowcy dali sobie więcej czasu. Film trwa 146 minut, ale ten czas prawie w ogóle się nie dłuży. Konstrukcja fabuły już w książce zakładała liczne zwroty akcji przerywające obrazy beznadziei, powoli dopadającej wszystkich bohaterów.

Na osobną uwagę zasługuje cała warstwa wizualna. Od pierwszych scen widać, że film miał być przygotowany w wersji 3D, ale jednak wytwórnia Warner Brothers zmieniła zdanie. I dobrze, bo film, który ma pokazywać więcej rozpaczy, niż bohaterskich prób ocalenia świata nie tylko czarodziejów, mógłby stracić klimat w trójwymiarze. Tak oto dostaliśmy zdjęcia utrzymane w ciemnych, ponurych kolorach, których autorem jest Eduardo Serra (m. in. „Dziewczyna z perłą”, „Krwawy diament”) i cały zestaw subtelnie powplatanych efektów specjalnych, do których nie można mieć zastrzeżeń, może poza ostatnią sceną filmu, która wygląda, jakby została w większości wykonana przez amatora photoshopa. Poza klasyczną przeplatanką w miarę realistycznych zdjęć z efektami specjalnymi, pojawia się świetna scena Opowieści o Trzech Braciach – wplecenie sceny opartej wyłącznie na animacji było doskonałym pomysłem.

Oczywiście nie wszystko w filmie jest wspaniałe i powalające. Powłoka emocjonalna filmu rozbija się o kamienne twarze trójki młodych aktorów. Emma Watson (Hermiona Granger) stale wygląda, jakby miała się rozpłakać, bo widzi coś obrzydliwego, Rupert Grint (Ron Weasley) przez większość filmu wygląda jak ćpun zakochany w Nirvanie, natomiast Daniel Radcliffe (Harry Potter) cierpi na permanentny skurcz twarzy. To niestety tyle, jeśli chodzi o ich odgrywanie niepewności, zwątpienia i strachu – kreacje trójki siedemnastolatków, którzy stoją przed zadaniem z pozoru niemożliwym do wykonania są nienaturalne i szybko by się znudziły, gdyby nie wstawki humorystyczne. Tych jest całkiem sporo i, co ciekawe, naprawdę śmieszą. Zostały wplecione w przygnębiający scenariusz wplecione z wdziękiem i tu, jak zwykle, prym wiodą bliźniacy Fred i George Weasley ( James i Oliver Phelps).

Na korytarzach kina, wśród młodzieży, która dorastała razem z Harrym Potterem, przeważał jeden komentarz: za rok skończy się nasze dzieciństwo. O tym, że Harry uparcie siedzi w głowach młodych ludzi, mogą świadczyć chociażby grupy zakładane na portalu Facebook: „Wciąż czekam na list z Hogwartu”. Jednak jeśli zakończenie filmowe sagi (druga część „Insygniów Śmierci” ma skupić się przede wszystkim na bitwie o Hogwart) będzie takie, jak początek końca, to jeszcze długo o Harrym nie zapomnimy. Film, który dziś zobaczyłam, zmienił moje spojrzenie na książkę, której początek jakoś wcześniej wydawał mi się nijaki i niespecjalnie porywający. Niech to zdanie będzie moją rekomendacją, ale nie ma się co oszukiwać – czego by kto o tym filmie nie napisał – w najbliższe tygodnie zobaczą go tłumy. I dobrze, bo warto.

"Harry Potter" bez konkurencji w kinach USA

Tak jak przewidywano, na pierwszym miejscu piątkowego zestawienia box office w amerykańskich kinach znalazł się "Harry Potter i Insygnia Śmierci cz. 1" . Szacuje się, że pierwszego dnia wyświetlania film zarobił 65 mln dolarów, czym zdeklasował rywali.

Jest to trzecie najwyższe piątkowe otwarcie w historii, zaraz po "Mrocznym rycerzu" (158 milionów dolarów) i "Spider-Man 3" (151 milionów dolarów). Siódmy "Harry Potter", reklamowany jako "filmowe wydarzenie pokolenia", powinien z całego weekendu przynieść dochód rzędu 130-140 milionów dolarów.

Poza USA film zarobił w dniu otwarcia (czwartek, gdzieniegdzie środa) 24,3 miliona dolarów. Najwięcej w Niemczech, Australii i Meksyku.

Źródło: Stopklatka

piątek, 19 listopada 2010

Film i gra Insygnia Śmierci: część I - dzisiaj premiera!

Od dzisiaj, 19 listopada w kinach można obejrzeć film Harry Potter i Insygnia Śmierci cz. I.

Również dzisiaj w sklepach pojawiła się gra Harry Potter i Insygnia Śmierci cz. I.

Życzymy miłego oglądania i grania!

Rowling: "Insygnia Śmierci" to mój ulubiony film z serii

Autorka serii książek o przygodach czarodzieja Harry'ego Pottera J.K. Rowling oświadczyła, że I część nowego filmu "Harry Potter i Insygnia Śmierci", która właśnie miała swoją premierę, jest jej ulubioną ekranizacją tej powieści.

Pisarka nie wykluczyła też, że jeszcze kiedyś napisze o Harrym Potterze.

"To jest mój ulubiony film z tej serii - powiedziała w wywiadzie dla agencji Reutera. - Nie mogę się doczekać, kiedy go znów zobaczę, bo po ukończeniu oglądałam go tylko raz".

Nowy film o przygodach Pottera miał swoją prapremierę w czwartek w Londynie, a na ekrany brytyjskich kin trafił dzisiaj, 19 listopada.

Rowling powiedziała, że miała więcej czasu niż aktorzy grający główne role na pożegnanie się z przygodami Pottera, bo ostatni tom skończyła pisać na długo przed nakręceniem na jego podstawie filmu.

"Czuję, że jestem bardziej zaawansowana w procesie przeżywania tej żałoby.(...) Już się pożegnałam z tą stratą, więc teraz mam dużo przyjemności (z premiery). Myślę, że dla nich musi to być bardziej dotkliwe" - powiedziała.

Dodała, że wydaje jej się, iż już skończyła opowieść o Potterze. "Wydaje mi się, że to koniec, ale zawsze powtarzam: nigdy nie mów nigdy. Za każdym razem, gdy twierdziłam w swoim życiu +już nigdy więcej+, miałam zagwarantowane, że zrobię to znów w ciągu roku. Więc nie powiem, że to koniec raz i na zawsze. Po prostu nie wiem" - oświadczyła.

Źródło: PAP

Rupert Grint zdziwiony starym sobą

Rupert Grint nie czuje się komfortowo z myślą o tym, jak będzie wyglądać, gdy będzie starszy.

Aktor miał okazję wcielić się w starszą o 19 lat wersję Rona Weasleya w drugiej części ekranizacji "Harry Potter i Insygnia Śmierci".

- Nie starzeję się zbyt ładnie w ostatnim filmie - przyznał gwiazdor. - Moje włosy są ciągle rude, ale jest ich dużo mniej. Kiedy zobaczyłem swoją charakteryzację w lustrze, byłem zszokowany. Miałem wrażenie, jakbym patrzył na Donalda Trumpa, bo byłem uczesany zupełnie jak on. Zresztą wszyscy się ze mnie podśmiewali.

Film "Harry Potter i Insygnia Śmierci cz. 1" zagości w polskich kinach 19 listopada. Starszego o prawie 20 lat Ruperta Grina będziemy mogli podziwiać w drugiej części od 15 lipca 2011 roku.

Źródło: WP

"Po prostu zamknęliśmy najbardziej ruchliwą część Londynu"

Rupert Grint nigdy nie zapomni surrealistycznego przeżycia, jakim były dla niego sceny z filmu "Harry Potter i insygnia śmierci" kręcone w centrum Londynu.

Rupert Grint, który wcielał się w postać najlepszego przyjaciela Harry’ego Rona Weasleya, był zachwycony sceną na zamkniętym dla ruchu ulicznego placu Piccadilly Circus.

- W dniu, kiedy kręciliśmy na Piccadilly, po prostu zamknęliśmy najbardziej ruchliwą część Londynu. To było zupełnie surrealistyczne przeżycie. Sama świadomość, że mieliśmy taką możliwość, była trochę przerażająca - wspomina 22-letni gwiazdor w wywiadzie dla portalu Collider.com.

Źródło: Onet

czwartek, 18 listopada 2010

Do internetu przeciekło ponad 30 min. nowego filmu o Potterze

Pierwsze 36 minut nowego filmu o słynnym czarodzieju, "Harry Potter i Insygnia Śmierci cz. I", przeciekło w środę do jednego z portali internetowych - poinformowała gazeta "Hollywood Reporter".

Do przecieku doszło 4 dni przed wejściem filmu na światowe ekrany, co nastąpi w piątek.

Nie wykryto na razie źródła przecieku, wytwórnia Warner Brothers ostrzegła jednak, że prowadzi "intensywne śledztwo" w tej sprawie i winni zostaną pociągnięci do odpowiedzialności karnej "z całą surowością prawa".

Poprzedni film sagi, "Harry Potter i Książę Półkrwi", był jednym z tytułów najczęściej kradzionych przez internetowych piratów w 2009 r. Zarejestrowano ponad 8 mln przypadków nielegalnego ściągania go z sieci.

Mimo to film przyniósł 934 mln dol. w kinach całego świata.

Źródło: WP

Zakończenie Harry'ego Pottera będzie nakręcone od nowa

Gwiazdy filmów o Harrym Potterze będą musiały powrócić na plan, chociaż zdjęcia do ostatniej części serii zakończyły się latem, ponieważ jedna z kluczowych scen wymaga poprawek.

Już jutro na ekrany kin wejdzie najnowszy film "Harry Potter I Insygnia Śmierci część I", zaś jego kontynuacja będzie mieć premierę w lipcu przyszłego roku. Jednak w najbliższym czasie niektórzy aktorzy będą musieli ponownie zjawić się na planie zdjęciowym w studio Leavesden w hrabstwie Hertfordshire.

Emma Watson wyjawiła w wywiadzie dla "Radio Times", że podczas świąt Bożego Narodzenia powróci na plan wspólnie z Danielem Radcliffe i Rupertem Grintem, ponieważ producenci są niezadowoleni z finałowej sceny, której akcja rozgrywa się na londyńskiej stacji King’s Cross.

- Kiedy kręciliśmy tę scenę na żywo, musieliśmy zatrzymywać prawdziwe pociągi! W końcu chodziło o Harry’ego Pottera! Mogliśmy spędzić tam tylko dwa dni i okazało się, że potrzebujemy znacznie więcej czasu. Podczas świąt będziemy kręcić na nowo, tym razem w studio - powiedziała aktorka.

Źródło: Onet

Insygnia Śmierci - najsłabszy Potter?

Już od jutra w kinach "Harry Potter i Insygnia Śmierci". Pierwsza część finałowej odsłony przygód nastoletniego czarodzieja wg redakcji Rzeczpospolitej jest najmroczniejszym, ale także najsłabszym filmem cyklu. Komentuje Rafał Świątek.



Źródło: RP

wtorek, 19 października 2010

Zakon Feniksa i Książę Półkrwi w 3D na Blu-ray

Co prawda najnowsza cześć przygód Harry'ego Pottera trafi do kin w formacie 2D, twórcy nie zrezygnowali całkiem z realizacji trójwymiarowej wersji.

Dwuczęściowe dzieło "Harry Potter i Insygnia Śmierci" zostało nakręcone w 2D, a dopiero później było przekonwertowane na trójwymiarową produkcję. Zabrakło jednak czasu, by przerobić pierwszą cześć filmu do planowanej na 19 listopada premiery, dlatego twórcy uznali, iż obraz pozostanie płaski.

Na otarcie łez, postanowili, że piąta i szósta odsłona serii, czyli "Harry Potter i Zakon Feniksa" oraz "Harry Potter i Książę Półkrwi" doczekają się trójwymiarowej wersji przy okazji wydania ich na płytach Blu-ray. Jednocześnie wyjawili, że wciąż pracują nad konwersją drugiej połowy "Harry Potter i Insygnia Śmierci", który trafi na ekrany 15 lipca 2011 roku.

Źródło: WP

niedziela, 17 października 2010

Insygnia Śmierci nie będą w 3D

Zapoznaj się z oświadczeniem Warner Bros. w sprawie filmu "Harry Potter i Insygnia Śmierci: część I"

Wytwórnia Warner Bros. Pictures podjęła decyzję o wprowadzeniu filmu "Harry Potter i Insygnia Śmierci: część I" do kin tradycyjnych i IMAX w wersji 2D, ponieważ wersja 3D nie zostanie ukończona przed datą premiery. Pomimo wzmożonych wysiłków nie udało się nam jeszcze przetworzyć całości filmu tak, aby spełniał najwyższe standardy jakości. Nie chcemy jednak rozczarować fanów, którzy od dawna czekają na ostatnią część tej niezwykłej podróży, dlatego też film wejdzie na ekrany kin dokładnie 19 listopada 2010 roku, czyli zgodnie z planem. Wraz z twórcami filmu wierzymy, że decyzja ta jest najlepszą, jaką można było podjąć, aby nasi widzowie mieli możliwość pełnego przeżycia niezwykłych wrażeń, jakich dostarcza „Harry Potter”.

Producent David Heyman powiedział: „Od dziesięciu lat pracujemy ramię w ramię z Alanem Hornem i studiem, którego priorytetem zawsze było i jest to, aby zachować integralność powieści Jo Rowling w procesie ich adaptacji — a decyzja ta jest kolejnym dowodem naszego zaangażowania”.

Reżyser David Yates dodał: „Całkowicie popieramy tę decyzję, ponieważ podkreśla ona to, że Warner Bros. zawsze stawia jakość na pierwszym miejscu”.

Dnia 15 lipca 2011 roku, a więc zgodnie z założeniami, dostarczymy do kin tradycyjnych i IMAX ostatni odcinek serii, "Harry Potter i Insygnia Śmierci: część II", w formatach 2D i 3D.

Źródło: Plejada

środa, 22 września 2010

Nowe zdjęcia z filmu Harry Potter i Insygnia Śmierci


Dolina Godryka

Koszmary dręczące Harry'ego

Voldemort w Malfoy Manor

Malfoy Manor

Siedmiu Harrych

Wesele Fleur i Billa


Ksenofilius Lovegood


Kolejny zwiastun filmu "Harry Potter i Insygnia Śmierci" dostępny przez satelitę

Na interesujący pomysł promocji filmu "Harry Potter i Insygnia Śmierci" wpadli jego twórcy. Najnowszy zwiastun produkcji będzie można obejrzeć poprzez odpowiednie ustawienie anteny satelitarnej.

Instrukcja pozwalająca na obejrzenie nowego trailera wygląda następująco:
1. emisja:
Data: 23 września 2010
Czas: 0100-0115 GMT

2. emisja:
Data: 23 września 2010
Czas: 0600-0615 GMT

Satelita: Eutelsat W2A W2A B1 Ch 4
Downlink Frequency: 11,023.00 Horizontal QPSK DVBS
Symbol Rate: 5.632
FEC: 3/4
Color: PAL
Pactv Ref: 179423 & 179424

Źródło: Students.pl

poniedziałek, 20 września 2010

Dwa nowe zdjęcia z filmu Harry Potter i Insygnia Śmierci

Harry i Hermiona patrzący w lusterko Syriusza

Harry w lesie

Zdjęcia postarzonych bohaterów czyli epilog filmu Harry Potter i Insygnia Śmierci

Jakiś czas temu wyciekły do internetu zdjęcia zrobione przez fanów podczas kręcenia sceny epilogu filmu Harry Potter i Insygnia Śmierci. Można na nich zobaczyć jak wyglądają postarzeni Daniel Radcliffe, Emma Watson, Rupert Grint i Tom Felton.

Harry i Ginny Potter

Ginny i Albus Potter

Harry, Ginny i Albus Potter

Ginny i Lily Potter

James, Albus i Ginny Potter

James Potter

Draco Malfoy

Draco Malfoy

Draco Malfoy

Draco Malfoy

Draco Malfoy i Ron Weasley

Ron Weasley

Ron i Hermiona

Harry Potter

Hermiona

Harry

Hermiona

sobota, 11 września 2010

Insygnia Śmierci: pierwszy oficjalny spot telewizyjny


środa, 8 września 2010

Nowy filmik o Insygniach Śmierci

W oczekiwaniu na premierę możecie obejrzeć jak kręcone były niektóre sceny z filmu Harry Potter i Insygnia Śmierci. Filmik zawiera także wypowiedzi aktorów. Film jest po angielsku, ale warto go obejrzeć nawet jeśli nie zna się języka, dla samych scen.


wtorek, 7 września 2010

Zdjęcia z filmu Harry Potter i Insygnia Śmierci
















Rufus Scrimgeour (Bill Nighy)






Harry i Hermiona patrzący w lusterko Syriusza

Harry w lesie

Dolina Godryka

Koszmary dręczące Harry'ego

Voldemort w Malfoy Manor

Malfoy Manor

Siedmiu Harrych

Wesele Fleur i Billa


Ksenofilius Lovegood