niedziela, 27 kwietnia 2003

"Ten cholerny Harry Potter!", czyli wywiad z Richardem Harrisem

"Ten cholerny Harry Potter!", czyli wywiad z Richardem Harrisem na podstawie "That goddamn Harry Potter" by Richard Ouzounian.

"Wolność słowa" - jedno z popularniejszych terminów skandowanych w dzisiejszych czasach. Wielka szkoda, że tylko i wyłącznie skandowany, a nie używany… Media (a bynajmniej znaczna ich część) w pogoni za gustami odbiorcy ukazują w gruncie rzeczy to, co ów odbiorca chciałby wiedzieć, a nie to, co wiedzieć powinien. Dzięki Bogu zdarzają się jeszcze ludzie, którzy podejmują próby "wyłamania" się ze sztywnego systemu. Taką osobą z całą pewnością jest dziennikarz i krytyk teatralny w jednej osobie - Richard Ouzounian. Znany jest on na zachodzie z serii swoich wywiadów, przeprowadzanych ze sławami, w tym także z Richardem Harrisem - aktorem, który wcielił się w postać Albusa Dumbledore w filmie "Harry Potter i kamień filozoficzny". Jego artykuł ukazuje nam obiektywnie postać zmarłego artysty. Wybrane fragmenty prezentujemy poniżej…

"Ten wywiad jestem wprost winien Richardowi Harrisowi. Kiedy spotkaliśmy się na Toronto Film Festival we wrześniu 2001 czułem się jakbym spędził krótką chwilę z naprawdę niezwykłym człowiekiem. Jak przeczytacie poniżej otworzył on przede mną swe serce i duszę na ogrom spraw." - Niestety tekst nie miał ujrzeć przysłowiowego światła dziennego aż przez 2 lata, a przynajmniej nie jego całość. Co zrobili bowiem wydawcy? Jak nie trudno się domyśleć, opublikowali wyłącznie część mówiącą o mającym się wówczas ukazać filmie o przygodach małego czarodzieja, Harry'ego Pottera.

A jak na to zareagował Harris? "Zaufałem temu bękartowi i opowiedziałem mu o wielu ważnych sprawach, ale co on drukuje? Nic oprócz cholernego Harry'ego Pottera!" - powiedział o Ouzounianie. Takich słów pada jeszcze wiele - sam wywiad zaczyna się od słów: "Proszę, nie pytaj mnie o ten przeklęty film o Potterze. Nie dlatego tu jestem." Richard Harris bowiem, jak zawsze, nie boi się wyrażać swojej opinii, nawet, jeżeli miałoby to zaszkodzić jego roli. Nagle sytuacja zmienia się jednak wprost radykalnie - aktor umiera, a dziennikarz postanawia opublikować całą rozmowę. Szkoda, że tak późno, gdyż Harris poza wizerunkiem wykreowanym ostatnimi czasy przez media, okazuje się bardzo ciekawą osobą.

Co bowiem najbardziej ujęło aktora w jednym z jego ulubionych filmów, w których występował - "My Kingdom" (a trzeba wiedzieć, że jest to przeniesienie szekspirowskiego dramatu "Król Lear" w rzeczywistość współczesnego Liverpoolu)? - "Lubię ten film, bo nie ma w nim strachu przed ukazaniem ciemności (…) Don Boyd (reżyser) ma wielkie pojęcie tego jak czarny i zły może być świat, takie same mam ja. (…) Wiem jak to jest, podnieść się z dna desperacji i znowu stanąć na nogi. Podobnie jest z Królem Lear." Harris nie jest, bowiem człowiekiem bez tzw. "przeszłości":

"Czy wiesz, że kokaina prawie mnie zabiła? Moje serce zatrzymało się i musieli mnie przywracać do życia - myślę, że był to rok 1978. (…) Chciałbym móc powiedzieć, ze zmieniłem moje życie natychmiast, ale byłoby to nieprawdą. Jednak starałem się, w pewnym stopniu się poprawiłem... Nawet, jeżeli moje aktorstwo nie."

Co jeszcze mówi o swoim aktorstwie? - "Dano mi kiedyś złoty podarunek, a ja odrzuciłem go za garść srebra. Wziąłem talent, który dał mi Bóg i wrzuciłem go do rzeki zwanej Hollywood." Jednak to aktorstwo było dla niego szansą, aby wyrwać się z domu ojca - rolnika, gdzie mieszkał z dziewięciorgiem rodzeństwa.

Pierwsza rola? "Dali mi rolę gracza w rugby, który był draniem. Nie kosztowało mnie to dużo gry aktorskiej. Nic dziwnego, że zrobiło ze mnie gwiazdę." Tak, bo sir Richard to wielka gwiazda w czasach swojej młodości. O tamtych czasach mówi zresztą z właściwym sobie ironicznym sentymentem: "Byłem wygadany, (...) byłem wtedy przystojnym gnojkiem, nie, nie przystojnym, pięknym! (…)Tak, byłem piękny do cholery, a jestem tak okropną bestią teraz, ze chyba mogę być dumny z uciech mojej młodości?". Dopiero później przyszły "chude lata", aż do momentu otrzymania roli w filmie o przygodach Harry'ego Pottera…


Richard Harris - syn irlandzkiego rolnika, jeden z dziewięciorga rodzeństwa, niedoszły gracz w rugby, który swą wielką szansę znalazł w aktorstwie. Jak jednak powszechnie wiadomo, zawód ten to nie przysłowiowy "łatwy kawałek chleba" i tak po wielkich kinowych sukcesach (a nawet zaistnieniu na listach przebojów!), przyszły lata artystycznego "zastoju", a także skandale narkotykowe… Aż do czasu filmu "Harry Potter i Kamień Filozoficzny"… już pod koniec życia. Właśnie ta ekranizacja przyniosła aktorowi ponowną sławę, jednak Harris nie chciał być zapamiętany tylko z tego powodu… może właśnie, dlatego gdy wspomniany już dziennikarz, Richard Ouzounian, (pod wpływem wydawców, zresztą) publikuje tylko tę - prezentowaną poniżej - część rozmowy (o tematyce potterowskiej), sir Richard komentuje to "delikatnie": "Zaufałem temu bękartowi i opowiedziałem mu o wielu ważnych sprawach, ale co on drukuje? Nic, oprócz cholernego Harry'ego Pottera!" Tak, bo był to nie tylko wybitny aktor, ale także człowiek, który nie bał się jasno i otwarcie wyrażać tego, co myśli…

"Wiesz, ja nigdy nawet nie przeczytałem tych książek." - Przyznaje Harris - "Wiedziałem jedynie, że ciągle oferują mi tę pracę i podnoszą gażę za każdym razem, kiedy dzwonią. A ja odmawiam im, z bardzo dobrego powodu. Widzisz każdy, kto przyjmuje rolę w filmach "potterowskich", musi się zgodzić na zagranie w dalszych częściach. Wszystkich! Nie wiedziałem, czy chcę w ten sposób spędzić ostatnie lata swojego życia, więc odmawiałem."

Śmieje się cicho na wspomnienie "nagonki" spowodowanej jego odmową. "Gazety, radio, telewizja - dosłownie wszyscy "uwzięli" się wtedy na mnie! Czekali na ten film, a ten pie*** Richard Harris powiedział: NIE!"

"Ale wtedy moja wnuczka, Ella mająca 11 lat, a którą kocham całym moim sercem przyszłą do mnie pewnego dnia i powiedziała: 'Dziadku, słyszałam, że nie będzie Cię w filmie o Harry'm Potterze.' - odpowiedziałem, że rzeczywiście tak jest, a wtedy ona popatrzyła mi prosto w oczy i oznajmiła: 'Jeżeli nie zagrasz Dumbledore'a, to już nigdy nie zamienię z tobą ani słowa!"

Harris wyciąga przed siebie ręce w geście bezradności. "No i co mogłem zrobić? Nie chciałem mieć na głowie jeszcze tego, więc powiedziałem tak. A w gruncie rzeczy okazało się to miłym doświadczeniem. Pracowałem najpierw przez dwa dni, potem miałem dwa tygodnie przerwy i znowu kilka dni pracy. Może przepracowałem w gruncie rzeczy… trzy tygodnie, w rozbiciu na kilka miesięcy. Bardzo dobrze, jak na mój wiek - właśnie tak powinno się to odbywać"

Jest on również "zwolennikiem" najważniejszego z aktorów - 12-to letniego Daniela Radcliffe'a, który gra Pottera. "Krótko przed rozpoczęciem kręcenia, (reżyser) Chris Columbus zapytał, czy nie spędziłbym trochę czasu z dzieciakami, aby mogły do mnie przywyknąć. Powiedziałem wtedy: 'Pewnie.' Usiedliśmy, więc razem jednego wieczoru, a ja pokazywałem im sztuczki karciane. (…) W końcu Chris kazał nam przeczytać kilka scen, w których występujemy wspólnie, a kiedy skończyliśmy, młody Daniel powiedział do mnie: 'To był kawał dobrego czytania! Myślę, że będzie pan całkiem niezły w tej roli!' Dobry Boże, żeby mieć w tym wieku tyle pewności siebie. Ja nie mam takiej nawet teraz!"

Mimo, iż nie przeczytał książek przed zaakceptowaniem roli, Harris jest pełen podziwu dla autorki, J.K. Rowling. "Chciałbym móc… 'poszperać' w dwóch rzeczach - jej umyśle i koncie bankowym! (...)"

Harris, nagle zmęczony, spojrzał na mnie i powiedział: "Proszę, opowiedziałem Ci o Harry'm Potterze. Oto, czego chcą gazety, ale postaraj się wykorzystać równie dobrze resztę z tego, co powiedziałem. Ponieważ… widzisz, ja nie chcę być zapamiętany wyłącznie za te filmy, a boję się, że to właśnie się stanie…"


Wywiad pochodzi ze strony Prorok.pl, został przetłumaczony z oryginału przez redaktorkę Proroka, Eternity.