piątek, 19 listopada 2010

"Po prostu zamknęliśmy najbardziej ruchliwą część Londynu"

Rupert Grint nigdy nie zapomni surrealistycznego przeżycia, jakim były dla niego sceny z filmu "Harry Potter i insygnia śmierci" kręcone w centrum Londynu.

Rupert Grint, który wcielał się w postać najlepszego przyjaciela Harry’ego Rona Weasleya, był zachwycony sceną na zamkniętym dla ruchu ulicznego placu Piccadilly Circus.

- W dniu, kiedy kręciliśmy na Piccadilly, po prostu zamknęliśmy najbardziej ruchliwą część Londynu. To było zupełnie surrealistyczne przeżycie. Sama świadomość, że mieliśmy taką możliwość, była trochę przerażająca - wspomina 22-letni gwiazdor w wywiadzie dla portalu Collider.com.

Źródło: Onet

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz